5/08/2014

Rozdział 3

Na kanapie siedział Justin. Izabella stała patrząc się na niego. On słuchał muzyki. Caroline podbiegła do niego i powiedziała:
- Hej Justin! - powiedziała poprwiając swoje włosy
Justin nie widział jej i nie słyszał, bo słuchał muzyki.
- Hej Justin! - powtórzyła głośniej aż ludzie z restauracji odwrócili się w ich stronę
- Hej. Przepraszam cię .. Byłem ... zbyt zasłuchany w muzykę. - odpowiedział, zacinając się, a zarazem patrzył na Izabelle
Caroline nawijała do niego bez przerwy, lecz on był tak zapatrzony na Izabelle, że nawet nie spostrzegł, że dziewczyna coś do niego mówi. Kelnerka spytała się Izabelli czy chcę coś zamówić, lecz dziewczyna nie zwracała uwagi. Kelnerka szturchnęła ją. Izabella się ocknęła. Nic nie zamówiła. Podeszła do kanapy, na ktorej siedział Justin i obok, której stała Caroline.
- Caroline, pójdziesz coś dla nas zamówić? - spytała Izabella
- Przecież jak kelnerka się ciebie zapytała to nie złożyłaś zamówienia - rzekła ze zdziwieniem przyjaciółka
- Zawsze musisz wracać do przyszłości, prawda?
- Okey, pójdę coś zamówić. - odpowiedziała z wetchnieniem
Gdy Caroline na chwilę odeszła Izabella rzekła do Justina:
- Czasem na prawdę działa mi na nerwy
- To prawda - potwierdził Justin, wzdychając, a zarazem śmiejąc się
- A powiedz jak tam z Ashley? - spytała z ciekawością dziewczyna
- Nie chcę rozmawiać o takich rzeczach przy ludziach. Może wpadniesz do mnie wieczorem?
- Też mam ci wiele rzeczy do powiedzenia. Może być o 18:00? - powiedziała
- Jasne. Zawsze możesz na mnie liczyć - odpowiedział Justin uśmiechając się do Izabelli
Caroline wróciła do stołu z tacą surówek. Justin spytał się:
- Kto to wszystko zje?
- Izabella jest głodna, a ci też się przyda mała przekąska - rzekła Caroline
Izabella jadła surówkę. Od razu lepiej się poczuła, gdyż ostatnio prawie nic nie jadła.
- Dziękuje ci, że namówiłaś mnie, żebyśmy tu przyszły. - rzekła Izabella do Caroline
- Zrobiłam to dla twojego dobra - odpowidziała z uśmiechem przyjaciółka
Caroline odrazu zmieniła temat.
- Przepyszna ta surówka! Prawda Justin?
- T..a..k. Ogólnie lubię tą restaurację, nie tylko tą surówkę. - wyjąkał Justin
- Na prawdę? Też uwielbiam tu jadać. - rzekła wesoło Izabella, przerywając wypowiedź Caroline
- Widzę, że mamy podobny gust, do wielu rzeczy - odpowiedział chłopak
Caroline patrzyła na nich zazdrosnym wzrokiem i milczała. Miała minę jakby jadła rzecz, której nie nawidzi jeść.
Caroline płaciła za zamówienie. Justin i Izabella stali za nią. Chłopak patrzył się w duże, błękitne oczy Izabelli. Dziewczyna patrzyła na Justina, jakby ją zahipnotyzował. Kiedy Caroline zapłaciła, odwróciła się i powiedziała:
- To co? Możemy iść?
Justin i Izabella ocknęli się i uśmiechając się do siebie odpowiedzieli:
- J.. asne
Gdy wyszli z restauracji na przeciwko nich szli...

3/28/2014

Rozdział 2

Obiecałam, że dodam dzisiaj kolejny rozdział. Oto on ♥


Izabella spała. Do drzwi pukał ktoś coraz głośniej, aż wkońcu dziewczyna się zbudziła ze snu. Podbiegła do drzwi z nadzieją, że to jej rodzina. Gdy otworzyła drzwi zastała Caroline. Wesoła mina znikła z jej twarzy. Caroline spytała się:
- Co się stało? Czemu jesteś smutna? - 
- Wejdź do środka to sama się domyślisz - odpowiedziała Izabella
- Nie wiem o co chodzi i chyba się nie domyśle. Więc prosze, powiedz o co chodzi. Zaczynam się niepokoić. - rzekła zaniepokojona przyjaciółka
- Na pewno się nie domyślasz? Niczego nie zauważyłaś? - pytała dociekliwie dziewczyna
- Hmmm... No właśnie! Gdzie są twoi rodzice i siostra? - spytała się Caroline po krótkim zastanowieniu
- Mnie się o to pytasz?
- Pójdziemy na policję. Przeszukają całe miasto. - odpowiedziała przyjaciółka
- Caroline! Pomyślałaś choć trochę, że mieszkamy w Londynie? To nie jest wieś, że można wszystko migiem znaleźć.
- Wiem. Ale policja jest od tego, żeby coś wymyślić i to oni mają się tym zająć - rzekła Caroline
- Ale ja nie chcę tego zgłaszać na policję. - oznajmiła nieśmiało dziewczyna
- Co?! Jak to? Więc jak zamierzasz ich znaleźć? - przyjaciółka się zdziwiła
- Ty mi pomożesz - odpowiedziała stanowczo Izabella
- Zwariowałaś! Chcesz mnie wmieszać w ten bałagan? A poza tym dwie osoby to za mało
- Więc Justin nam pomoże - rzekła uśmiechnięta Izabella, widząc również uśmiech na twarzy jej przyjaciółki
- No... Nie! Jak policja się dowie, że nie zgłosiłaś tego do nich tej sprawy to będą cię o coś podejrzewać - na początku Caroline podobał się pomysł z Justinem, lecz w tej chwili kierowała się tylko i wyłącznie rozumem
- Może i tak. Ale ja wiem lepiej co zrobiłam a czego nie. Policja będzie ich szukać wiele miesięcy, a my możemy znaleźć ich o wiele szybciej.
- O wiele szybciej?! Przecież nas będzie troje, a policji jest setki w Londynie. Jak wszyscy będą prowadzić sprawę, to zrobią to szybciej niż my. A poza tym jak ty się tym zajmiesz to nawet nie będziesz się już przejmować sobą. Pomyślałaś choć trochę o sobie?
- No dobrze... Może jest w tym trochę racji. Ale gdybyś była na moim miejscu, myślę, że byś tak samo postąpiła - Izabella
- Narazie proszę cię o tylko jedną rzecz - rzekła Caroline
- No więc jestem do twojej dyspozycji - odpowiedziała uśmiechnięta przyjaciółka
- Zjedz coś - rzekła Caroline
- Myślałam, że to będzie inna prośba. Nie dam rady przełknąć niczego.
- Przecież ty ostatnio nic nie jesz - powiedziała zmartwiona Caroline
- Dziękuje ci za twoją troskę, ale... - przyjaciółka przerwała jej wypowiedź
- Nie ma 'ale'. Idziemy do twojej ulubionej restauracji i tam zjemy coś dobrego
- Ale tam jest strasznie drogo - przejęła się Izabella
- Powiedziałam żadnego 'ale'. Nie pozwolę, żebyś chodziła głodna. Ja ci postawię. Zdrowie mojej przyjaciółki jest cenniejsze niż pieniądze. - odpowiedziała uparcie Caroline

Gdy weszły do restauracji, ich oczy skierowane były w jedno miejsce. Na sofę, na której siedział...

3/24/2014

28.03.14 (ROZDZIAŁ 2)

28 marca, czyli w piątek, dodam następny rozdział. Bardzo bym prosiła o waszą opinię w komentarzu. Chcę wiedzieć czy ktoś czyta moje ff :) Jesteście ciekawi dalszej części? Jeśli tak, to zapraszam do czytania.

3/22/2014

Rozdział 1

Izabella wracała ze szkoły. Na podwórku padał deszcz. Dziewczynie co sekundę zmrużały się oczy. Powoli dochodziła do domu. Gdy otworzyła drzwi zapanowała cisza. Wołała: "mamo,tato, Bridget", lecz nikt jej nie odpowiedział. Bridget była młodszą siostrą Izabelli. Była już 21:00. Zazwyczaj każdy o tej porze był już w domu. Mama czytała książke, tata oglądał coś w telewizji, a Bridget była u siebie w pokoju. Dziewczyna wyjęła komórkę z kurtki i zadzwoniła do mamy. Nie odbierała, więc zadzoniła do taty, lecz on też nie odebrał. Nie dzwoniła do siostry, ponieważ ona nie miała komórki. Dziewczyna nie wiedziała co robić. Myślała teraz "gdzie oni mogą być?" Zamknęła drzwi na klucz. Usiadła na kanapie i czekała, aż wkońcu ktoś się zjawi. Czuła głód, ale nie mogła nic przełknąć. Mijały godziny. Była już 24:00, a w domu była tylko Izabella. Miała dzisiaj ciężki dzień. Myślała, że jak wróci do domu to coś zje, porozmawia z siostrą, oglądnie jakiś film. Ale teraz najabrdziej martwiła się o swoją rodzinę. Siedząc na kanapie, oczy powoli się jej zamykały. Zasnęła. Nie chciała zasnąć, ale nie miała na to żadnego wpływu. Ostatnio prawie w ogóle nie spała, więc przyda jej się długi sen. Noc minęła cicho i spokojnie. Nastał ranek. Dziewczyna spała jak zabita. Gdy nagle do drzwi ktoś zapukał.